wtorek, 7 października 2014

Od Ranger'a C.D Village

-Może echem zajmiemy się później – zaproponowałem kładąc swoje skarby w kącie.
-Co tam masz? - spytała Village podchodząc do mnie.
-A... same drobiazgi. Lubię kolekcjonować wszystko co znajdę.
Spojrzałem na swoją kolekcję. Było tam parę muszli i pereł, ale też zasuszone kwiaty i kamienie.
-Ale ładny – powiedziała Vil wskazując fioletowy kamień.
-Znalazłem go niedawno. Leżał na jakiejś łące... nie pamiętam...
Village ziewnęła.
-Zmęczona jestem – stwierdziła.
-Nic dziwnego. Nie spaliśmy poprzedniej nocy – spojrzałem na nią czule. - Prześpijmy się, a resztą przemeblowania zajmiemy się jutro.
Pokiwała głową i wskoczyła na półkę skalną zastępującą łóżko. Położyłem się obok niej i zamknąłem oczy. Też byłem zmęczony. Poczułem, że Village przysuwa się bliżej mnie. Przytuliłem ją i uśmiechnąłem się pod nosem. Zanim się obejrzałem już oboje słodko spaliśmy...
***

Otworzyłem oczy. Ziewnąłem i usiadłem. Promienie wstającego słońca wlewały się przez wejście do jaskini. Odkryłem, że Vil przy mnie nie ma. Wyszedłem przed jaskinię. Siedziała na piasku i wpatrywała się we wstające słońce. Usiadłem obok niej.
-Wymyśliłaś sposób na usunięcie echa? - zagadnąłem.

<Village?>

sobota, 4 października 2014

Od Village C.D Ranger'a

- Tak, racja. Całkiem tu przytulnie - uśmiechnęłam się. - Teraz jak mamy tu mieszkać - przyznaję... dziwnie mi się to mówiło... zwłaszcza, że jeszcze tak naprawdę nie byłam z basiorem. Czekałam, aż to on wykona pierwszy krok - Przydałoby się jakoś to udekorować, a przede wszystkim przynieść tu swój dobytek - zaśmiałam się cicho - fajnie by było, aby jakoś stłumić to echo.
- A jak chcesz to zrobić? - zmarszczył nosek.
- Trzeba wypełnić tą przestrzeń - uśmiechnęłam się - więc trzeba iść po swoje rzeczy. No leć!
Wybiegliśmy z jaskini, każdy do swojej. Miałam całkiem sporo do zabrania. Żałowałam, że nie mam jakichś zdolności, aby wszystko od tak sobie przenieść. Złapałam za tą samą torbę z którą przyszłam do watahy. Wtedy była w niej tylko skóra... moje posłanie, które prawie nic nie zajmowało. Teraz jak je wrzuciłam było tak samo. Zaczęłam pakować wszystko co miałam. Ucieszył mnie fakt, że musiałam nieść jedynie misia, którego kiedyś dostałam od Nickodemus'a na urodziny.
Doszłam na Księżycową plażę, musiałam jeszcze trochę przejść do jaskini... a ciągnięcie za sobą torby nie było przyjemne. Bałam się, że zaraz mi torba pęknie, ale w końcu dotarłam, bez żadnego problemu.
Położyłam torbę i patrzyłam jak Ranger, rozkłada swoje leżę na skalnej półce. Jakoś wyciągnęłam swoje i rzuciłam je tak, że leżało obok jego. Uśmiechnęłam się.
- Myślisz, że uda nam się wypełnić tę pustkę?

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

-Mam nadzieję że coś znajdziemy - również się rozglądałem.
-Zobacz! - zawołała po chwili Village wskazując na jedną ze skał. Wydrążona w niej była niewielka jaskinia.
-Nie za mała? - spytałem wchodząc do środka.
Rozglądałem się po pomieszczeniu. Było akurat wielkości żeby pomieścić dwa dorosłe wilki. Ściany były obrośnięte bluszczem. Śmierdziało zgnilizną.
-No... trochę mała... jak nic innego nie znajdziemy to wrócimy tu – powiedziała Village.
Przytaknąłem i pobiegłem na drugi kraniec plaży. Tam też była jaskinia. Większa i przytulniejsza od poprzedniej, ale zbyt blisko wody. Podczas sztormu istniało ryzyko zalania. Ruszyliśmy więc dalej. Słońce powoli zbliżało się w kierunku horyzontu. Piasek nagrzany po ciepłym dniu przyjemnie grzał w łapy.
-Zobacz! - krzyknąłem i zacząłem biec.
Podbiegłem do ogromnej skały. Była daleko od brzegu, więc nie groziło zalanie. Wszedłem do środka. Vil za mną. Wejście było wąskie, więc mniej wiatru i opadów dostaje się do środka. Wnętrze było idealne. Ogromne. Wydawało mi się, że mogłoby zmieścić prawie całą plażę. Zdobiły ją liczne stalagmity i stalaktyty. Płynął tam mały strumyczek, więc zawsze był tu dostęp do świeżej wody. Poszedłem dalej w głąb i odkryłem niewielką półkę skalną mogącą służyć za łóżko.
-Idealna! – zawołałem, a echo wielokrotnie powtórzyło moje słowa.

<Vil?>

Ot spóźniona reakcja..

Zapomniałam podziękować Village, za propozycję wpisania mitu na temat danych terenów. Kilka mitów ja wymyśliłam, ale cóż... ona dała główny pomysł. Dziękujemy za urozmaicenie w drobnym stopniu watahy.
Jak ktoś jest chętny i ma pomysł na jakikolwiek mit niech się nie krępuje tylko do mnie napisze!

Od Village C.D Ranger'a

- Hm... ja na to, czemu by nie... tylko przydałaby się choć drobna jaskinia na wypadek deszczu.
Uśmiechnęłam się. Skinął mi przytakując. Gdy doszliśmy na plażę, zaczęliśmy poszukiwać czegoś podobnego do jaskini. Choćby małego. Moja jaskinia już od dawna mi nie pasowała. Musiałam tylko zabrać stamtąd rzeczy i zwolnię ją komuś chętnemu do jej zasiedlenia.
- Myślisz, że coś znajdziemy? - zapytałam rozglądając się po fioletowym piasku i horyzoncie plaży

<Ranger?>

piątek, 19 września 2014

Od Ranger'a C.D Village

-W takim razie ja nie chciałbym widzieć Nimfy chowającej się w krzakach. Nie chciałbym wiedzieć jaka będzie nasza miłość. Chciałbym się sam o tym przekonać – stwierdziłem.
-Też tak uważam - przyznała.
-Chodźmy już.
-Gdzie?
Uśmiechnąłem się.
-Do domu.
-Do domu?
-Na Księżycową Plażę.
Odwzajemniła uśmiech.
-To nasz dom? - spytała.
- Tak. Będziemy tam spać, a w ciągu dnia chodzić na spacery i robić różne inne rzeczy. Co ty na to?

<Vil? Co ty na to?>

czwartek, 18 września 2014

Od Vil C.D Ranger'a

- Co jest? - Ranger rozglądał się.
- Wydawało mi się, że coś usłyszałem - mruknął nastawiając uszu.
- Top pewnie Jedna z dziesięciu Nimf miłości.
- Że co? - zmarszczył lekko nosek. Słodki był wtedy. uśmiechnęłam się.
- Jest dziesięć Nimf miłości. Każda ma na imię tak jaka może być miłość. Jest więc Szczęśliwa, Zdradliwa, Smutna, Spontaniczna, Bolesna, Niespełniona, Szczera, Prawdziwa, Fałszywa i Spokojna. Zdarza się, że jak kochankowie są w tych górach ujawnia im się jedna z Nimf i przepowiada związek. - uśmiechnęłam się - Opowiedziała mi to Kim, która zna jedenastą Nimfę o imieniu Miłość, reszta to jej córki. Ale czy to prawda - wzruszyłam ramionami - Może tak, może nie...

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

Wstałem i ruszyłem za waderą. Byłem taki szczęśliwy że wydawało mi się że mógłbym latać. Było mi tak lekko na sercu... nigdy nie przepadałem za górskimi wspinaczkami. Ale ta była wyjątkowa. Bo była z Village. Najpierw krętymi ścieżkami ruszyliśmy ku pierwszej górze. Potem przeszliśmy jeszcze 3 góry po czym stwierdziliśmy że jesteśmy zmęczeni. Położyliśmy się w niewielkiej dolinie. Słońce już wisiało nad horyzontem. Po jakimś czasie zauważyłem że Village śpi. Też zdrzemnąłem się chwilkę, jednak obudził mnie szelest liści. Postawiłem czujnie uszy i obudziłem Village.

<Vil? Brak weny i czasu:/ to już chyba ostatnie opo z mojej strony tego dnia...>

Od Vil C.D Ranger'a

- Nie- uśmiechnęłam się lekko.
Przyglądałam się różowi krajobrazów, przyglądałam się górom, które od zawsze były mi jakoś bliskie, mimo iż miały przydomek Miłości, ja często po niech spacerowałam. Może właśnie tego szukając? Teraz już sama nie wiem.
- Chodź ze mną w góry - uśmiechnęłam się zerkając na basiora.

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

Siedziałem tak z Village sam nie wiedząc ile. Zaczęło powoli świtać. Nic nie spaliśmy jednak ja nie byłem jakoś specjalnie śpiący. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie i oglądaliśmy wschód słońca. Żadne z nas się nie odezwało. Nie było takiej potrzeby. Byłem bardzo szczęśliwy i czułem że ona też. Chciałbym żeby Village była moją partnerką, ale chyba jeszcze za krótko się znamy... poczekam parę dni i ją o to spytam.
-Nie jesteś śpiąca? - zagadnąłem gdy słońce już wzeszło.

<Village?>

Od Village C.D Ranger'a

Siedziałam zerkając co chwilka na basiora. Wstałam i podeszłam do niego i przytuliłam się do niego lekko.
Przymknęłam oczy i nadal milczałam. Miałam wrażenie, że czas tak jakby zatrzymał się na chwilę. Wiatr wiał spokojniej, a ptaki jakby umilkły. Wszystko jakby zwolniło. Czy to oznacza, że coś czuję do basiora? Czy to właśnie tak się odczuwa?

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

-Ja... eeee... oh! Na prawdę? - nie mogłem się jakoś pozbierać. Nie spodziewałem się tego. Spodziewałem się że zacznie się śmiać, albo będzie zniesmaczona, albo... oh sam nie wiem czego się spodziewałem, ale na pewno nie tego. Ona... we mnie? Nie mogłem słowami wyrazić swoich uczuć. Zaskoczenie mieszało się z radością, niezręcznością i... sam nie wiedziałem z czym. Musiałem to wszystko jakoś sobie poukładać w głowie. Czułem się bezradnie. Bałem się odezwać żeby nie zniszczyć tej chwili.

<Village?>

Od Village C.D Ranger'a

Otworzyłam szeroko oczy. Byłam zaskoczona. Jakoś dziwnie się czułam. Jeszcze siedząc w tych okolicach, otoczona miejscami stworzonymi na rzecz zakochanych. Bardzo go lubiłam, ale czy aż tak? Nie wiem... może... odrobinkę? Naprawdę go polubiłam, spędziłam z nim ostatnio praktycznie całe dnie...
Uśmiechnęłam się gdy zaczął podnosić powieki. Wyglądał na nieco zdezorientowanego. Zacząłem grzebać lekko łapą w ziemi i pochyliłam nieco łeb. Chyba się zarumieniłam...
- No.. wież... - jakoś nie umiałam się wysłowić - Ja... no... chyba.. też... - wykrztusiłam tylko tyle, nie potrafiłam powiedzieć dobitnie to co chciałabym.

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Vil

-Eee. Noo...
-Nie gryzę.
Wziąłem głęboki oddech.
-Zakochałem się w tobie – powiedziałem i zamknąłem oczy. Czułem się jak w koszmarnym śnie. Bałem się jej reakcji. Nie chciałem widzieć jej miny.
-Nie chodzi mi o bycie partnerami.... to... eee... za krótko się znamy... - poplątał mi się język. Wciąż nie otwierałem oczu. Chciałem uciekać ale coś mnie trzymało na miejscu. Potem bardzo powoli podniosłem powieki.

<Village?>

Od Village C.D Ranger'a

Szliśmy dalej. Zastanawiało mnie co Ranger chciał powiedzieć. Dotarliśmy do mojej jaskini.
Lekko opadające gałązki różowej płaczącej wierzby robiły ładne wejście do jaskini. Weszłam do jaskini i położyłam muszelkę i perłę w jaskini. Usiadłam przed wejściem i spojrzałam na basiora. Unikał mojego wzroku. Nie lubiłam jak ktoś tak robił.
- Powiesz mi co chciałeś powiedzieć? Nie bój się nie gryzę - uśmiechnęłam się lekko.

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

Gdy doszliśmy do miejsca zakochanych nie wiadomo czemu strasznie się zarumieniłem. Unikałem spojrzenia Villege i szedłem za nią. Gdy byliśmy już na końcu miejsca zakochanych nie wytrzymałem.
-Ja Village... eee...
Spojrzała na mnie.Usiadłem. Myślałem że spalę się ze wstydu.
-Muszę ci coś powiedzieć... Ale to... może innym razem.
Wstałem nadal unikając jej wzroku. Bąknąłem coś w rodzaju „chodźmy” i ruszyłem wolnym krokiem. Ale się wkopałem. Mogłem nic nie mówić. Czułem na sobie jej spojrzenie.

<Vil?>

Od Vil C.D Ranger'a

- Nie mam pojęcia - wzruszyłam ramionami.
Zabrałam muszelkę i kiwnęłam basiorowi aby poszedł za mną. Basior posłusznie za mną poszedł. Uśmiechnęłam się pod nosem i skierowałam się w stronę... no na północ. Moja jaskinia niestety leżała na granicach Miejsca Zakochanych i Gór Miłości. Musieliśmy więc skierować się w tamte strony

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

Otrzepała się ponownie. Ja też tak zrobiłem nie chcący znów trochę ochlapując. Przewróciła oczami i otrzepała się po raz trzeci tym razem ochlapując mnie. Odszedłem na bezpieczną odległość gdzie mogłem się spokojnie otrzepać nie ochlapując nikogo.
-Co robimy? - spytała.
-Nie wiem. Jest już późno – stwierdziłem patrząc na niebo. Nastała już noc.
-Nie jestem śpiąca – odparła.
-Ja w sumie też. No to co w końcu robimy?

<Vil? Jakieś pomysły?>

Od Village C.D Ranger'a

Odłożyłam perłę pod muszelkę, dość sporą tygrysią paszczę odmiany księżycowej. Miałam ją zamiar zabrać ze sobą do jaskini więc to było odpowiednie miejsce na perłę. Wytrzepałam się i zerknęłam na Ranger'a.
- Wyłaź stamtąd! - uśmiechnęłam się.
Basior podpłynął do brzegu i wytrzepał się ochlapując mnie.
- Ej!
- Wybacz - zaśmiał się.

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

Wynurzyłem się zza Village z głośnym:
-Buuu!!!
-Aaaaaa!!! - krzyknęła. - przestraszyłeś mnie!
Zacząłem się śmiać. Village zanurkowała. Po chwil poczułem że coś mnie ciągnie na dno. Nabrałem powietrza i zanurzyłem się. Wadera puściła mnie i zaczęliśmy pływać przy dnie. Jej pierwszej skończyło się powietrze, więc wynurzyła się na chwilę. Potem ja musiałem zaczerpnąć powietrza. Gdy płynąłem przy dnie nagle zobaczyłem coś świecącego. Podpłynąłem bliżej i odkryłem że to perła. Wskazałem w górę. Village zrozumiała i wynurzyliśmy się.
-O co chodzi? - Spytała podpływając do mnie.
-Zamknij oczy.
-Ale...
-Zamknij
Wyciągnąłem do niej łapę z perłą.
-Otwórz.
-Ach jaka śliczna perła! - zawołała gdy otworzyła oczy.
-Dla ciebie.
-Dziękuję. Piękna.
Popłynęła do brzegu żeby odłożyć perłę.

<Village?Całkiem długie mi wyszło ;D>

Od Village C.D Ranger'a

- Nie chcesz popływać? - uśmiechnęłam się do basiora
Kiwnął a ja pędem wbiegłam do wody ochlapując wolniej wchodzącego Ranger'a. Zaśmiałam się i zanurkowałam. Całkiem lubiłam pływać. Zwłaszcza przy zachodzie słońca. Pod wodom niebo wyglądało inaczej, a woda na dnie wydawała się bardziej je przypominać.
Wynurzyłam się a basior'a nie było. Zaczęłam się rozglądać.

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

-No... trochę czuje.
Zaburczało mi b brzuchu. Wstałem i wbiegłem do wody złowić kolację. Village wstała i podeszła do mnie.
-Może na kolację coś innego? - zaproponowała.
-Co?
-Spójrz – szepnęła i wskazała na zarośla. Między nimi kicał mały zając.
Podkradłem się do niego ale zawiał wiatr i przyniósł do niego mój zapach. Zaczął uciekać. Jednak Village była szybsza. Zaatakowała od drugiej strony. Chwyciła nieszczęśnika w zęby i rozerwała na pół. Nie był to za przyjemny widok ale przywykłem do rozrywanych zwierząt. W końcu byłem wilkiem... podzieliliśmy się zającem i spałaszowaliśmy go. Po posiłku odezwała się Village.

<Vil? Co powiedziałaś?>

środa, 17 września 2014

Od Village C.D Ranger'a

Położyłam się na grzbiecie, uwielbiałam patrzeć w to niemal zawsze rozgwieżdżone niebo. Westchnęłam i przymknęłam lekko oczy. Poczułam jak lekko bryza morska lekko łaskocze mnie po pyszczku i roztrzepuje moją i tak rozczochraną grzywkę.
- Dziś będzie chłodniej - stwierdziłam.
- Skąd to wiesz? - zaciekawił się.
- A mianowicie stąd, że czuję chłodne powiewy wiatru. Nie czujesz ich?

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Vil

Uśmiechnąłem się.
- Lubisz to miejsce?
- Uwielbiam je!
Położyliśmy się na piasku. Dni z Village tak szybko mi mijały... powiedziałem jej o tym. Roześmiała się.

<Vil? Chwilowy brak weny*.*>

Od Vil C.D Ranger'a

- Jasne, że możesz iść - uśmiechnęłam się i powoli szłam dalej. Ranger mnie dogonił.
Chciałam jak najszybciej znaleźć się na Księżycowej Plaży... odpocząć. Lubiłam zakazany las i ich mieszkańców, ale jednak łatwo się tam zmęczyć, gdyż nawet jeśli tego nie chcę istory żyjące tam odbierają ją nam, wilkom żywym tak naprawdę. Istoty z Zakazanego lasu nie zawsze są prawidłowo żywi...
Doszliśmy na plażę spowitą fioletową aurą. Uwielbiałam ten widok.
- Wreszcie jak w domu - zaśmiałam się cicho.

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

- Mogę iść z tobą? - spytałem. - Spędzamy ostatnio ze sobą dużo czas i jak mas mnie już dość to powiedz.
Nie chciałem się narzucać. Mi było z nią dobrze, ale czy jej ze mną też? Nie chciałem tak za nią w kółko łazić bo to na dłuższą metę mogło być męczące.

<Vil? Już ci się znudziło moje towarzystwo?:P>

wtorek, 16 września 2014

Od Vil C.D Ranger'a

Wyszliśmy na światło. Oślepiło mnie więc od razu skierowałam się na księżycową plażę. Lubiłam siedzieć w jej cieniu. Ranger zadowolony rozglądał się wokoło. Ja bym se mogła jeszcze posiedzieć w tym wspaniałym lesie. Gdy Ranger zauważył, że idę podbiegł do mnie.
- Gdzie idziesz?
- Na księżycową Plażę.

<Ranger?>

Sorry

Przepraszam wszystkich, którzy czekali na wstawienie opowiadań... byłam zajęta swoim blogiem... jak ktoś niedowiarek lub ciekaw tego o czym mówię to proszę:
Austech

Od Ainebell

Cóż...życie jest ciężkie. Wiem to ze swojego doświadczenia...partner mnie rzucił kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży. Później straciłam trójkę szczeniąt. Nie wnikajmy dalej w ten temat. Nawet teraz nie jest mi łatwo. Nie jestem w stanie polować...za tym idzie to iż wreszcie umrę z głodu...upadłam...widziałam tylko niebo...

<Ktoś?>

Od Ranger;a C.D Village

- Nie mam zamiaru siedzieć w tym przeklętym lesie choćby sekundę dłużej! – warknąłem. Potem jednak spojrzałem na Village. Była zdyszana i ledwo stała na nogach. – No dobrze. Ale nie długą.
Usiedliśmy na ciemnej, zwiędłej trawie. Niedaleko zobaczyłem strumyczek. Wyglądał na czysty, ale nie odważyłem się napić. Bóg wie co tam pływa. Co jakiś czas rozbrzmiewały niezrozumiałe bełkoty, nawoływania ogromnych drapieżnych ptaków lub wrzaski echa. Lecz mnie te odgłosy nic nie obchodziły. Chciałem już znaleźć się na słońcu, wyjść z tego lasu. Jednak Village nie wyglądała na wypoczętą. Mi zresztą też doskwierało zmęczenie. Jednak musieliśmy ruszać. Wstałem powoli.
- Musimy ruszać – oznajmiłem.
Przytaknęła i wstała.
- Może cię poniosę? Mam mnóstwo energii – skłamałem.
- Nie. Nie trzeba – powiedziała wadera.
- Oj daj spokój. Poradzę sobie.
Posłusznie wdrapała się na mój grzbiet. Szliśmy tak nie wiem ile, ale czas dłużył mi się okropnie. Każda sekunda zdawała się być minutą, a każda minuta godziną. Łapy uginały się pod ciężarem moim i Village. Mięśnie paliły jak ogień. Szedłem jednak dalej nie zważając na nic. I mijały kolejne minuty… W końcu jednak nie wytrzymałem. Łapy odmówiły mi posłuszeństwa i runąłem na ziemię. Village sturlała się z mojego grzbietu.
- Ranger. Widzę wyjście. Widzę… światło – usłyszałem słaby głos wadery.
Jeszcze parę kroków, pomyślałem. Zebrałem się w sobie i wstałem. Nie zważając na protesty obolałych kończyn popędziłem w kierunku wyjścia. Village biegła za mną. Słyszałem uderzanie jej łap o ścieżkę. Wybiegłem z lasu i upadłem na trawę. Świeżą, zielona trawę. Wdychałem jej zapach i rozkoszowałem się słońcem. Ze zdziwieniem odkryłem że jest już popołudnie. Ile my tam byliśmy. Odetchnąłem pełną piersią i uśmiechnąłem od ucha do ucha. Udało się. Wyszliśmy.

<Village?>

poniedziałek, 15 września 2014

Od Vil C.D Ranger'a

Uśmiechałam się. Ranger nie kojarzył lasu, nie wiedział co gdzie i co najważniejsze JAK. Las był magiczny... znaczy jest magiczny. Ścieżki są tu skomplikowane, co chwila zmieniają tor. Poszliśmy tą którą niby tu weszliśmy, a tak nie było. Ja o tym dobrze wiedziałam, on nie. Echo chichotała co chwila w ciemnych odmętach. Towarzyszyła nam praktycznie cały czas.
Szliśmy, a ścieżka jakby nie miała końca. Moje łapy powoli zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Robiłam się zmęczona. Nic dziwnego, jakby demon tego lasu robił se jaja wydłużając co chwila ścieżkę.
- Może zrobimy sobie przerwę?

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Vil

Otarłem pysk z niesmakiem.
-Co to było?
-Alghard
-Twój znajomy?
-Można tak powiedzieć.
Ruszyliśmy dalej.
-Może byśmy tak wracali? - zasugerowałem. - Nie ma sensu zapuszczać się dalej.
-Ok.
Zawróciliśmy. Byłem ciekawy co jeszcze nas spotka.

<Vil?>

Od Vil C.D Ranger'a

Znałam ten "bełkot" była to dość popularna w okolicach mowa. Nie rozumiałam jej co prawda, ale głos jakby wydał mi się znajomy, ale postanowiłem tego nawet po sobie nie pokazać.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami. - Ale to na pewno nie jest Echo - odparłam stanowczo.
Bełkot stawał się coraz głośniejszy. Z krzaczorów wylazła wilkopodobna kreatura. Była paskudna. Jej ciało było w stanie rozkładu. Smród zgnilizny poczułam już tu, stając jakieś dwieście czy trzysta metrów od kreatury. Dolna część pyska kreatury była już praktycznie kością, a skrawki ciała zwisały z niej wraz z futrem. Futro miało zielonkawy odcień wymiocin. Aż mi się nie dobrze robiło jak patrzyłam na Aligharta. Dawniej wyglądał nieco lepiej... a bynajmniej nie cuchnął. Żył już około tysiące lat jak nie miliony... jego ciało już dawno powinno się rozpaść...
- Ohyda - odparłam z niesmakiem, a Alighart się uśmiechnął i usiadł na przeciwko mnie. - Co ci się stało? Wyglądasz okropnie!
- Długo by gadać. - uśmiechnął się szerzej nachylił mi do ucha szepcząc. - Miłej zabawy. - po czym przeskoczył nade mną i odbiegł w las zostawiając za sobą skrawki swojego ciała jeden skrawek spadł mi na nos, a Ranger dostał w pysk sporym kawałem mięsa.

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

Odskoczyłem. Byłem zdezorientowany. Przede mną stało coś co przypominało ludzki cień. Ludzka sylwetka była ledwie widoczna na tle ciemnych drzew. Echo wrzasnęła przeraźliwie po czym wzbiła się w powietrze i odleciała śmiejąc się przeraźliwie. Spojrzałem na Village i ze zdziwieniem odkryłem że się śmieje.
-No co? Co się śmiejesz? - zdziwiłem się.
-Strach cię obleciał co?
-Nie. Po prostu Echo mnie... zaskoczyła.
Zaczęła się śmiać jeszcze głośniej. Naburmuszyłem się ale nie na długo. Z zarośli dobiegł niezrozumiały bełkot.
-Eee blumbublammm eeee rambambambamlembembem ooooo hejhejoahgerrsakle
Tym razem to ja się zaśmiałam. Bełkot był tak zabawny że nie mogłem się powstrzymać. Nie ważne co to było postanowiłem że teraz nie będę okazywał strachu.
-A tym razem? Co to było? Też Echo? - spytałem waderę.

<Village? Co to było?>

Od Vil C.D Ranger'a

- To musiała być Echo - uśmiechnęłam się.
Echo lubiła sobie robić żarty, tym których nie zna. Ranger'a widziała pierwszy raz, usłyszałam jej opętańczy śmiech i uśmiechnęłam się szerzej. Brzmiał tak jakby ktoś zdrowo szurnięty śmiał się nad swoją ofiarą z plamami krwi na skórze. Mimo iż jej śmiech mógł przyprawić o gęsią skórkę ja go lubiłam. Był bynajmniej szczery, po chwili znów zawodziła, śmiała się z innej strony i zawodziła z innej, to brzmiało jak dwie różne istoty. Echo potrafiła intonować głosy jak tylko jej się wymarzyło, wyciągała je tak długo jak pragnęła, a najczęściej bawiła się tak, do puki jej "ofiara" nie trzęsła się ze strachu.
- Echo? - powtórzył nieco zaniepokojony. - Czym jest Echo?
- Demonem bólu...
W tym momencie Echo z głośnym "Buu!" wyskoczyła spod ziemi tuż przy łapach basiora. Zaczęłam się śmiać gdy ujrzałam jak basior odskakuje wystraszony z krzykiem.

<Ranger? Jak ci się podoba Echo? ^^>

Od Rangera C.D Village

Zmarszczyłem brwi. Przecież był ranek. Roześmiała się.
- Tu zawsze jest noc - wyjaśniła.
Im dalej w las wchodziliśmy tym bardziej mrocznie się robiło. Drzewa miały brązowe liście i czarną korę. Ich gałęzie były powykręcane w nienaturalny sposób. Zdawało się że sięgają w naszą stronę. Usłyszałem huczenie sowy. Odwróciłem się w kierunku z którego dobiegało wołanie ptaka. Na jednej z powykręcanej gałęzi ujrzałem nienaturalnie dużą, czarną sowę o dużych, czerwonych oczach pozbawionych źrenic.
- Widziałaś ją? - spytałem.
- Tak. Tu wszystkie zwierzęta są inne. To taki jakby inny świat.
Nagle usłyszałem wrzask. Zaczynał się głośną wrzaskliwą nutą, przechodzącą powoli w pisk i kończącą się upiornym jękiem.
- Co... Co to było? - spytałem. Gdy tu wchodziliśmy nie bałem się ale teraz na prawdę obleciał mnie strach. Ten krzyk nie przypominał niczego co do tej pory słyszałem. Ów upiorny dźwięk był tak przesycony gniewem i nienawiścią że aż się gęsia skórka robiła.

<Village? Co to było?>

Od Village C.D Ranger'a

- W zasadzie tak - zerknęłam na swoje futro i prychnęłam żartobliwie - gdyby nie to, że jestem cała w krwi! Wredna rzeka! - zachichotałam.
Ranger także się uśmiechnął. Po drodze był drobny strumyk, w którym obmyliśmy nieco futro po drobnej wpadce nad Krwistą Rzeką.
Do Zakazanego Lasu była już krótka droga.  Wkroczyliśmy na kawałek mrocznego tereny. Zakazany las zaczynał się nienaturalną ciemnią, która otaczała teren i wnętrze lasu.  Trawa zaczęła się robić ciemno zielona, aż w końcu stała się popielata i taka została. Dookoła wszystko było mroczne. Kim mi kiedyś opowiadała, że teren jest zamieszkiwany przez demony, że to one stworzyły ten teren, który my przekazaliśmy głównie dla szamanów, żeby rozmawiali ze zmarłymi i demonami. Historię znała od Valkiry, a ja od niej. A skąd znała ją Valkira? Ponoć jak znalazła ten mroczny teren jeden z demonów dał jej ten oto skrawek.
Uśmiechałam się pod nosem, jak ostatnio byłam tu z Nickodemusem mieliśmy drobną niespodziankę od demonów. Ciekawa byłam czy i tym razem coś dla nas mają.
Szliśmy przez las, znaleźliśmy się w drobnym centrum, niby polance, całej ciemnej a na niebie widniał zacieniony księżyc.

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

Prychnąłem.
- No pewnie. Lubię wyzwania.
- To chodźmy.
Village prowadziła mnie leśnym i polnym drogami. Po paru minutach oznajmiła że jesteśmy.
- Co to za rzeka? - spytałem podchodząc do wody.
- To krwista rzeka - odpowiedziała stając obok mnie.
Gdy Village chciała odejść poślizgnęła się na błocie przy brzegu i zaczęła się zsuwać do wody.
- Village! - Wrzasnąłem i rzuciłem się za nią do wody.
- Ranger! Ratuuuunkuuuu! - Krzyczała wadera rozpaczliwie machając łapami.
Podpłynąłem do niej i złapałem za futro na karku. Przewiesiłem ją sobie przez grzbiet i zacząłem płynąć do brzegu. Nie było to łatwe z powodu silnego nurtu niosącego mnie wciąż do przodu. No i jeszcze miałem Village na plecach. Wreszcie udało mi się złapać za korzeń na brzegu i podciągnąłem się na ląd. Ostrożnie położyłem Village na tranie.
- Wszystko dobrze? - spytałem z troską.

<Vil? Wszystko ok?>

Od Village C.D Ranger'a

- Możemy pójść do Zakazanego Lasu - odparłam uśmiechając się i patrząc na księżycowe muszelki, które lśniły pod wpływem najdrobniejszego promienia światła. Były jak oblane księżycową poświatą, w jaskini miałam ukryty naszyjnik, właśnie z tych oto muszelek.
- Zakazanego lasu? Chyba nie bez powodu nosi nazwę, zakazany...
- No błagam - zostawiłam muszelkę w spokoju. - Były Alpha, Matt i Nicko czyli jego brat często tam chodzili. To Valkira miała do niego jakieś uprzedzenia. Aktualnie to Kim też tam chodzi i Nyeusi i ja... byłam tam... raz... może dwa razy... ale nie sama... był ze mną Nickodemus... więc jak? Idziesz?

<Ranger? Odważysz się  >

Od Range'a C.D Village

- Mi też się dobrze spało - również się uśmiechnąłem.
- No widzisz? Noce na plaży nie są złe.
- Nie są. Ale chyba wolę mech. Według mnie najlepiej się śpi na mchu.
Ziewnęła.
- Głodna jestem - stwierdziła wadera.
Przyszedł mi do głowy świetny pomysł.
- Poczekaj! - zawołałem i wbiegłem do morza.
Woda była zimna i przyjemna. Czekałem chwilę aż zauważyłem ławicę ryb. Przyczaiłem się po czym rzuciłem do ataku. Już po chwili trzymałem w pyszczku dorodnego łososia. Wybiegłem z wody i położyłem rybę przed Village. Ponownie wbiegłem do wody i złowiłem śniadanie dla siebie. Wyszedłem na piasek, otrzepałem się z wody i zacząłem pałaszować. Ryba była przepyszna. Dopiero teraz się zorientowałem jak bardzo byłem głodny.
- To co robimy? - spytałem po posiłku.

<Village?>

Od Village C.D Ranger'a

O poranku obudziły mnie promienie słońca, widoczne były tylko na kawałku krajobrazu, gdyż jak zwykle gdy spojrzało się w górę można było dostrzec gwiazdy, księżyc i czerń nieba. Przez wschód dawało to fioletowawy odcień, co tylko bardziej sprawiło, że polubiłam to miejsce.
- Cześć Ranger - przywitałam się zaspanym głosem i ziewnęłam i przeciągnęłam się. - Jak ci się spało? Bo mi wspaniale! Uwielbiam noce na plażach.. zwłaszcza gdy noc nie jest chłodna... nie lubię chłodnych dni... nocy... zwłaszcza poranków! - uśmiechnęłam się.

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

Leżeliśmy chwilę w ciszy.
- Village-Zagadnąłem po chwili.
- Mm?
- Jesteś śpiąca?
- No... Trochę.
- Ja też.
Zamknąłem oczy i zacząłem rozmyślać. Było mi bardzo przyjemnie. Piasek był nagrzany po słonecznym dniu. No i leżałem obok Village. Ona była na prawdę super. Chciałbym żeby była moją partnerką. Może kiedyś... Sam nie wiedząc kiedy usnąłem.
***
Otworzyłem oczy. Leżałem na piasku. Ale skąd ja się tu wziąłem? Rozejrzałem się i odkryłem że Village śpi obok mnie. Usiadłem i nagle wszystko mi się przypomniało. Wiedziałem już skąd ja i Village się tu wzięliśmy. Rozejrzałem się. Słońce dopiero wschodziło. Nagle wadera otworzyła oczy.
- Cześć Ranger - powiedziała zaspanym głosem.

<Village?>

niedziela, 14 września 2014

Od Village C.D Ranger'a

- Wydaje mi się, że to Kasjopeja.
- Co? - zapytał marszcząc lekko nos co sprawiło, że dość śmiesznie wyglądał.
- Kasjopeja - zachichotałam. - Taki gwiazdozbiór... kiedyś pewien ptaszek mi wyćwierkał, że ma około 90 gwiazd, a nazywa się tak jak piękna lecz zarozumiała królowa Etiopii... ale co to kogo obchodzi? - wzruszyłam lekko ramionami.

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

-Robi się późno... - zdałem sobie nagle z tego sprawę.
-Nie szkodzi.
-Nie szkodzi? Przecież trzeba sobie znaleźć miejsce do spania.
-Możemy spać tutaj.
-Eeee...
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Miała rację ale nie przywykłem do spania na plaży. Zawsze sypiałem w lesie.
-No dobrze- zgodziłem się.
Położyliśmy się na piasku i wpatrywaliśmy w niknące promienie słońca. Gdy zrobiło się ciemno zaczęliśmy sobie cicho gawędzić. Potem przekręciliśmy się na plecy i wyszukiwaliśmy gwiazdozbiorów. Ja znalazłem mały wóz, a Village skorpiona.
-O zobacz tam! - zawołała po chwili milczenia.
-Skądś kojarzę ten gwiazdozbiór. Jaka była jego nazwa? - wytężyłem umysł.

<Vil?>

Od Village C.D Ranger'a

- Romantycznie? - powtórzyłam za nim.
Z jednej strony można to tak nazwać. pamiętam jak kiedyś nasza pierwsza Alpha Valkira opowiadała o romantycznym wieczorku z Matt'em. Opisała go niemal tak jak teraz, z pewnymi szczegółami, ona już była z Matt'em do kilku lat co najmniej ja Ranger'a znam kilka dni... i nie wiem czy coś do niego czuję. Na pewno go lubię, to wiem...
- Może trochę - przyznałam po chwili namysłu.

<Ranger?>

Ainebell

sobota, 13 września 2014

Od Ranger'a C.D Village

- Ślicznie tu - przyznałem.
- Często przychodziłam tu z innymi członkami watahy. Ale teraz mało nas zostało. Cieszę się że dołączyłeś do watahy. Teraz jest nas więcej.
Poczułem że robi mi się ciepło na sercu. Było tu tak pięknie i ona była taka piękna i w ogóle cieszyło mnie wszystko. Zanim się obejrzeliśmy zrobił się wieczór. Zachodzące słońce odbijało się od morza tworząc śliczną fioletową plamę światła.
-Jak pięknie... - szepnąłem. - I romantycznie.

<Vil? Sory za długość *.*>

Od Village C.D Ranger'a

- Eh... już nic... ucichło...
- Ale co? - drążył.
- Słowik, usłyszałam słowika - uśmiechnęłam się. - Uwielbiam słowiki. - Zamyśliłam się chwilę. - Chodź.
- Gdzie? - zapytał zaskoczony.
- Po prostu chodź!
Zaczęłam iść w kierunku Księżycowej Plaży. Lubiłam to miejsce, najbardziej. Wieczny półzmrok dodawał temu krajobrazowi uroku. Szliśmy powoli, nie chciałam się spieszyć.
Dotarliśmy tam o naturalnym półzmroku, w całej watasze zaczęło robić się ciemno, lubiłam takie klimaty, usiadłam na jednym z kamieni.
- Uwielbiam to miejsce.

<Ranger?

Od Ranger'a C.D Village

- Sory za moje zachowanie-nagle zrobiło mi się strasznie głupio.
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się.
- Ja... Eee... Nie wiem co we mnie wstąpiło... Ja... Eee...
Roześmiała się.
- Głuptasku - szepnęła.
Też zacząłem się śmiać.
- Zapomnijmy o tym. A jeśli mimo wszystko nie zapomnimy niech to zostanie między nami.
- Jasne - powiedziała i zaczęliśmy gawędzić.
- Słuchaj Village... - chciałem coś powiedzieć ale wadera mi przerwała.
- Cicho!
- Co...- spytałem urażony.
- Słyszysz?
Wytężyłem słuch.

<Village? Co usłyszałaś?>

Od Village C.D Ranger'a

- Lubię cię... czemu myślisz, że nie? Nic nie rozumiem... co ma do tego Nicko? To mój dawny przyjaciel. Minęło trochę czasu od kiedy ostatnio go widziałam... trochę się za nim stęskniłam, to chyba oczywiste - miałam wrażenie, że zamiast poprawiać sytuacji tylko ją pogarszałam.
Nie potrafiłam pocieszać... nigdy nie byłam w tym dobra... umiałam jedynie trenować szczeniaki i je wspierać w wejściu w dorosłość... nie wiedziałam co mam robić przyglądałam się tylko basiorowi z łzami w kącikach oczu. Czułam się bezradna... nie znosiłam tego uczucia... było taki... nie przyjemne...

<Ranger?>

Od Ranger'a C.D Village

Zrobiło mi się nagle tak dziwnie. Ni to gorąco ni to zimno. Basior był bardzo przystojny i sposób w jaki Village na niego patrzyła. Trochę trudno mi było się do tego przyznać ale podkochiwałem się w Village. Nie mogę pozwolić żeby Nico mi ją zabrał.
-Mi też miło cię poznać – rzekłem oschle do basiora.
Poczułem że w tym momencie rozpoczęła się między nami wojna. Poczułem że nie będziemy się lubić i że będziemy walczyć o wszystko. Basior wyglądał na silnego ale nie bałem się go. Gdzieś w oddali zaćwierkał ptak. Wykorzystałem to że Village zainteresowała się ślicznym dźwiękiem i odwróciła w inną stronę. Szybko pokazałem Nickowi kły.
-Och Village sądzę że mamy sobie dużo do opowiedzenia.
Po czym bezceremonialnie odmaszerował z nią w krzaki. Stałem tak nie wiedząc sam co zrobił. Było tak dobrze ale zjawił się on. I sprzątnął mu sprzed nosa najlepszą waderę. Nagle ogarnęła mnie ogromna furia. Popędziłem przed siebie jak strzała i dogoniłem ich. Siedzieli sobie spokojnie pod drzewem. Przykucnąłem za krzakiem żeby mnie nie zobaczyli. Village uśmiechała się czarująco zapatrzona w basiora. On opowiadał jej coś, ale nie przysłuchiwałem się. Po jakimś czasie Nick pożegnał się z waderą i odszedł. Wtedy wylazłem zza krzaka. Village nie zdziwiła się na mój widok. Zapewne przypuszczała że ich podsłuchiwałem.
-Lubisz go co? - spytałem warcząc cicho.
-Może nie tak agresywnie – odwarknęła wadera.
Zanim zastanowiłem się co robię wybuchnąłem płaczem jak jakiś głupi szczeniak.
-Bo ja się tak starałem! Ale on się zjawił. Ty jego lubisz nie mnie!
Domyślałem się co Village teraz sobie o mnie myśli. Uważa mnie za kompletnego idiotę. Sam nie wiedziałem co zrobić. Wadera którą kocham chyba za mną nie przepada a za to lubi mojego wroga. Czy mogła być gorsza sytuacja?

<Village? Co dalej się wydarzy w tej kłopotliwej dla mnie sytuacji?>

Od Village C.D Ranger'a

- Nico! - wrzasnęłam uradowana.
Nico był moim dawnym przyjacielem. Kiedyś nawet się lekko w nim podkochiwałam... ale kiedy odszedł... chyba mi przeszło... trochę się obawiałam, że to odczucie znowu się obudzi...
- Vil - uśmiechnął się - Miło cię znów widzieć.. - spojrzał krzywo na ranger'a. Zawsze był negatywnie nastawiony do innych basiorów.. nie licząc  Matt'a... w końcu był jego bratem... no.. i Nyeusi... dwa wyjątki... ale inni... zawsze był tym bardziej surowym i stanowczym Alphą.
- Wracasz na swoje stanowisko? Kim na pewno się z tobą podzieli... Oh! A to Ranger - wskazałam na basiora stojącego obok mnie. - Ranger to to Nicodemus.
- Pomyślę... no i... miło mi poznać - odparł stosunkowo sarkastycznie.

<Ranger, Nico? Kto pierwszy ten lepszy :3>

Uwaga

Mój dwany znajomy powraca... już kiedyś tak było, że wataha miała dwie Alphy, dwóch samców  jedną samicę... poprzednia para oddała mi watahę bo Nico odszedł wcześniej i byłam Betą... z resztą nieważne... nieliczni wiedzą o co mi chodzi... w każdym bądź razie, Nico wrócił.
Nicodemus

Od Ranger'a do Village

Village zjawiła się punktualnie. Zaledwie usadowiłem się na trawie ujrzałem waderę. Poczułem wielką ulgę. Bałem się że się nie zjawi. Gdy podeszła bliżej przywitałem ją i ponownie zaprosiłem na przechadzkę po lesie. Gawędziliśmy sobie cicho spacerując tu i tam. Nagle usłyszałem szelest gałęzi. Między krzakami mignął mi kawałek futra. Wilczego futra.
-Tam ktoś jest – szepnąłem do Village.
Pokiwała głową i oboje wbiliśmy wzrok w krzaki. Gałązki znów zaszeleściły i z zarośli wyskoczył wilk.

<Village? Kto to był?>

piątek, 12 września 2014

Od Ranger'a C.D Village

-No... w południe na polanie? Co ty na to?
-No... ok.
Pożegnaliśmy się szybko i rozeszliśmy, każdy w swoją stronę. Rozmyślałem o Village. Wydawała się tak fajna na jaką wygląda. Przymknąłem oczy. Był taki przyjemny wieczór. Szedłem powoli rozkoszując się chłodnym, wieczornym powietrzem. W końcu znalazłem sobie wygodne miejsce do spania i położyłem. Nie byłem jednak śpiący. Patrzylem na gwiazdy i rozmyślałem. W końcu poczułem że kleją mi się powieki i zapadłem w głęboki sen.

<Ja jeszcze krótsze xd>

Od Village C.D Ranger'a

Przyjrzałam się wilkowi. Dlaczego mu zależy? Bogowie jedynie wiedzą. Westchnęłam.
- No dobrze... to kiedy byś chciał?
- A ty? - zapytał przyglądając mi się lekko.
- jak chcesz... mi to wszystko obojętne... nie mam co robić... w watasze brak szczeniaków ięc całe dnie się nudzę...

<Ranger... tak krótko jeszcze nie pisałam... >

Od Ranger'a C.D Village

-Masz rację. Mi wataha też zastępuje rodzinę.
Przystanęliśmy i chwilę przyglądaliśmy się sobie. Ponownie poczułem, że jest to moja wymarzona wadera.
-Słuchaj Village... spotkamy się jeszcze?
-Co to znaczy?
-Nie chodzi mi o widywanie się przelotnie. Spotykajmy się gdzieś razem.
-No wiesz... widzę ze ci zależy.
Uśmiechnąłem się sam do siebie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo – szepnąłem i spuściłem wzrok. - No to jak?

<Village? Rozumiem że brak weny ale chociaż odpowiedz.>

Od Village C.D Ranger'a

- No cóż... nie znam rodziców, nie wychowałam się z nimi... wychowała mnie siostra... moja kochana siostrzyczka z którą teraz niestety nie mam kontaktów... cóż... gdy byłam już samodzielna musiałyśmy się rozdzielić... na prawdę żadna z nas tego nie chciała... ale musiałyśmy... znalazłam się w tej watasze... Kim... nasza Alpha jest niemal jak moja siostra... bardzo mi ją przypomina... dlatego bardzo ją lubię - uśmiechnęłam się. - ogółem całe życie się błąkałam... wataha... to coś wspaniałego. - zerknęłam na basiora.

<Ranger? totalny brak weny )

Od Ranger'a C.D Village

-Ech... co tu opowiadać. Nie miałam ciekawego życia – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Oj weź. Powiedz coś.
-Rodzice zostawili mnie jak byłem mały. Mnie i moje rodzeństwo. Była nas czwórka. Przeżyłem tylko ja. Byłem najsilniejszy z miotu. Inni umarli z głodu albo zostali pożarci przez dzikie zwierzęta. Potem przybłąkałem się w te okolice i tu jestem.
-Smutne – powiedziała Village patrząc gdzieś w dal.
-No tak... Ale patrząc na to z lepszej strony... gdyby moja historia potoczyła się inaczej nie miałabyś teraz z kim rozmawiać.
Roześmiała się cicho.
-To może teraz ty powiesz coś o sobie? - zaproponowałem.

<Village?>

Od Village C.D Ranger'a

Spojrzałam na wilka. Nie znałam go dłużej niż... pięć minut? A miałabym się z nim przejść... z jednej strony co mi szkodzi... ale z drugiej? No cóż... raz się żyje...
- No dobrze...
- Świetnie - wilk uśmiechnął się - Co ty na to by przejść się ogółem po terenach?
- jak chcesz  - zruszyłam ramionami i poszłam za wilkiem.
Z początku szłam za im, ciut wolniej. Ale on ciągle jakby specjalnie zwalniał aby iść równo ze mną. Westchnęłam więc i szłam już normalnym tempem.
Szliśmy powoli przez tereny. Lubiłam naszą watahę.. przechadzałam się nią codziennie... Cisza zaczęła mnie nudzić więc postanowiłam się odezwać.
- To... może coś o sobie krótko opowiesz?

<Ranger?>

Od Ranger'a

Szedłem spokojnie przez las. Ptaki śpiewały, drzewa szumiały i było bardzo przyjemnie. Postanowiłem udać się na swoją ulubioną polanę. Ruszyłem szybkim truchtem i rozkoszowałem się popołudniem. Po paru minutach dotarłem na polanę. Przysiadłem na skraju żeby chwile odpocząć. Gdy zebrałem siły podniosłem się chcąc podreptać sobie chwilę wśród wysokiej trawy. I wtedy ją zobaczyłem. Siedziała na środku polany i wąchała kwiaty. Najpiękniejsza wilczyca jaką w życiu widziałem. Stałem chwilę i przypatrywałem się nieznajomej. Gdy stałem tak zauroczony wilczyca podniosła głowę i spojrzała w moją stronę. Kilkoma potężnymi susami podbiegłem do niej. Nieznajoma cofnęła się lekko i spytała nieufnie:
-Kim jesteś?
-Wilkiem ślicznotko – odpowiedziałem zadziornie.
Prychnęła.
-To akurat widzę.
-Mam na imię Ranger. Jestem nowy w tych stronach. A ty aniołeczku?
-Nie mów tak do mnie – odsunęła się jeszcze bardziej.
Zerwałem jeden z polnych kwiatów i wręczyłem wilczycy.
-Niech panienka wybaczy tego aniołeczka. Tak mi się powiedziało. Jak cię zwą jeśli mogę spytać?
Wyraz jej twarzy złagodniał trochę, ale wciąż utrzymywała dystans.
-Jestem Village.
-Ach co za cudowne imię – odparłem szczerze. - Dasz się zaprosić na małą przechadzkę?

<Village?>

Ranger

piątek, 25 lipca 2014

Od Alsoomse C.D Nyeusi'ego

Po rozmowie z Aresem i informacji o jego odejściu czułam się przygnębiona. Przypomniało mi to czasy, kiedy tkwiłam zamknięta w ciasnej klatce, a jedynym towarzyszem mojego istnienia był zimny, północny wiatr przenikający aż do kości. Chociaż tylko on utwierdzał nas w przekonaniu, że nadal żyjemy, tylko on potrafił zesłać na nas lodowaty sen... Moi bracia odchodzili, byśmy już nigdy nie mogli zetknąć się chłodnymi, wilgotnymi nosami wystającymi spomiędzy krat...
Smutna i zamyślona, powlekłam się na plażę. Delikatna bryza poruszała soczysto zielonymi liśćmi palm, subtelnie szeleszczących nad moją głową. Westchnęłam głęboko, wspominając moją rodzinę... prawdziwą rodzinę. Mieszkającą gdzieś tam, daleko, na karaibskiej wyspie. Kiedyś czułam, że właśnie tam jest moje miejsce. Odnalazłam partnera. Miałam szczenięta. Wszystko przepadło... nieuchronny los gnał za mną dniami i nocami, zaprzepaszczając wszystko, co osiągałam. Zupełnie jakby Przeznaczenie śmiało mi się w twarz za próbę oszukania go. Dlaczego, dlaczego?!
Wtem usłyszałam czyjeś kroki. Oderwałam wzrok od niebieskiego horyzontu zlewającego się z lazurowym oceanem. Musiałam kilkakrotnie zamrugać, by ponownie złapać ostrość widzenia.
- Witaj - mruknął basior i usiadł kawałek dalej ode mnie. Zastanowiło mnie to, ale nie wnikałam w zachowania innych wilków.
- Cześć... - odpowiedziałam ostrożnie, przyglądając się nieznajomemu. Już go widziałam, ale ze sporej odległości i przelotnie. - Pozostałeś w watasze?
- Tak - odpowiedział pewnie i omiótł las za nami spojrzeniem, jak gdyby czegoś tam szukał. - I nie zamierzam odejść.
- I ja również - rzekłam cicho, chociaż zastanawiało mnie, czy życie pozwoli mi tutaj pozostać.
- Jesteś pewna? Długo cię nie widziałem - zasugerował, spoglądając na mnie ukradkiem.
- Po prostu nie czułam się najlepiej, ja... - zawiesiłam głos, myśląc czy w ogóle powinnam zaczynać ten temat. - Męczą mnie wspomnienia. To wszystko.
Położyłam się na piasku i wciągnęłam głęboko powietrze, pozwalając drobnym falom obmywać moje łapy. Parsknęłam, gdy jedna z nich zmoczyła mój nos.
- Uważaj, jeszcze się zakrztusisz - westchnął basior, a gdzieś w jego głosie usłyszałam nutę rozbawienia. No tak, to musiało wyglądać śmiesznie.
- Nie martw się, pływałam po dużo głębszych wodach... a tak poza tym, jak ci na imię?
- Nyeusi. Ty jesteś Alsoomse, prawda?
- Owszem - przytaknęłam, zaskoczona, że ktoś zna moje imię, a ja jego nie. Ponownie ułożyłam pysk między łapami. - Piękne miejsce, nieprawdaż?

<Nyeusi?>

Od Nyeusi'ego

Spacerowałem po terenach przyglądając się roślinom. Lato nie było moją ulubioną porą roku...
Skierowałem się na księżycową plażę. Miejsce paradoksalne. Kojarzyło mi się z rodzicami.
Skrzywiłem na samą myśl o nich... a przynajmniej o ojcu.
Usłyszałem coś za sobą. Kiedy się odwróciłem nikogo nie zauważyłem. "Mam już chyba omamy słuchowe" pomyślałem. Od dawien dawna nie widziałem żywej duszy. Czułem się samotnie. Tylko ja, Kim... niby były jeszcze dwa wilki, ale gdzieś je wcięło. Kim opowiadała mi o nowej, której nie widziałem ani razu od czasu takowej informacji.
Zacząłem powoli się przechadzać po plaży. Na skraju zobaczyłem jakąś waderę. Wcześniej jej nie widziałem więc wywnioskowałem iż jest to Alsoomse.
Podszedłem do niej nie pewnie i usiadłem jakiś kawałek od niej.
- Witaj - mruknąłem. Wadera spojrzała na mnie lekko zaskoczona.

<Alsoomse?>

Ares

Ares odchodzi z watahy, taka jest decyzja właściciela -.- ehh... ludzie załamujecie mnie po prostu!!

poniedziałek, 14 lipca 2014

Od Ares'a c.d. Alsoomse

Prowadziła mnie, nie była zbyt miła. Przynajmniej nie okazywała dobrej cechy. Zaprowadziła mnie do alfy.
- Cześć. Jestem Ares.
- Cześć. Jestem Kim. Jestem alfą.
- Tak wiem i mam pytanie: Czy mogę dołączyć do watahy? - Spytałem niepewnie.
- A opowiedz mi swoją historię.
Opowiedziałem wszystko od początku.
- Oh. Bardzo mi przykro. - Powiedziała Kim.
- Nie musisz tak mówić, to jest tylko głupie gadanie, "Wszystko będzie dobrze" albo "Przykro mi" czy "Współczuję Ci". - Powiedziałem lekko zdenerwowany.
- Ok, przepraszam. Ale przyjmę Cię do watahy. Twoje stanowisko to wojownik. - Wyszła i powiedziała coś do Alsoomse. - Idź za nią pokaże Ci co masz robić.

<Alsoomse?>

Od Alsoomse C.D Ares'a

Zerknęłam na niego, wyrwana z własnych rozmyślań. Wyglądał, jakby był... smutny, przygnębiony. Nie przypominał mi nikogo z Północy. Tam żaden wilk nie okazywał uczuć. Wszyscy nauczeni zostali żyć w zupełnej pustce, pośród chłodu i śniegu, za kratami ciasnych klatek. Nie mieliśmy żadnych celów, nie mieliśmy aspiracji, nie marzyliśmy o niczym - bo jak można czegoś chcieć, gdy nie zna się żadnego innego życia? Gdy Wysokie Istoty ze spiczastymi uszami i bladą skórą nas uratowały, poznaliśmy inny świat. Coś abstrakcyjnego, niesamowitego. I pociągającego. To dlatego uciekłam, dlatego dołączyłam do watahy. Próbowałam odnaleźć samą siebie.
- W zasadzie, to sama jestem tu od niedawna - mruknęłam niepewnie. - Ale widziałam już Alphę. Chyba mogę Ci pomóc.
- Byłbym wdzięczny - rzekł podobnym tonem i ruszył w ślad za mną.
Szliśmy powoli, w ciszy. Nie wiedziałam, o czym mogłabym rozmawiać z innym wilkiem. To było dosyć niezręczne. Próbowałam znaleźć jakiś temat do rozmowy, ale bałam się odezwać pierwsza. Basior raz za czas zerkał w moją stronę, na co odwracałam wzrok. Chciałabym, żeby było inaczej, ale przeszłość nadal trawiła moje uczucia zbyt boleśnie...
W końcu znaleźliśmy Alphę. Ares podszedł do niej, by o czymś porozmawiać. Usiadłam nieopodal i czekałam na niego, próbując znaleźć jakiekolwiek słowa.

<Ares?>

Od Ares'a

Nagle zobaczyłem ogień, całe moje stado spało, próbowałem ich obudzić, ale mi się nie udało. Wszyscy zginęli. Do końca życia sobie to wypominam.
Chodziłem sobie samotnie po polanach, lasach, łąkach….
Nie wiedziałem, co zrobić, byłem mały miałem 5 miesięcy.
Włóczyłem się tam chyba z 2 lata, aż w końcu znalazłem Franka – mojego nauczyciela ognia.
To z nim przeżyłem następne 4 lata no i jak wszyscy moi bliscy – zmarł.
Chodzę i szukam nowej watahy do dzisiaj. Ale pewnego dnia, zauważyłem innego wilka.
Podszedłem do niego, właściwie do niej. Nazywała się Alsoomse. Spytałem ją czy mnie może zaprowadzić do Alphy.

<Aloomse?>

Ares


Imię: Ares
Płeć: Basior
Wiek: 5 lat (nieśmiertelny)
Rodzaj Wilka: Krwi i ognia
Stanowisko: Wojownik
Hierarchia: Delta (wojownik)
Charakter: Typ samotnika, zabawny, mądry, bardzo bardzo szybki, opiekuńczy, cicho się skrada, silny, wojowniczy, porywczy, żywiołowy, lubi spać i biegać, nie lubi rozmawiać o swojej rodzinie, przebiegły, typ samotnika, ale nie pogardzi jakąś waderą,lubi pracować, miły, uczciwy, odważny, waleczny,
Zauroczona w: szuka
Rodzina: nie ma (spłonęła)
Przyjaciele: nie ma (szuka)
Właściciel: Magdalena299

niedziela, 11 maja 2014

Danger

Ten wilk zostaje wygnany, gdyż już od dawna nie pisał...

Alsoomse


Imię: Alsoomse
Płeć: wadera
Wiek: 8,5 roku
Rodzaj Wilka: wilk Loa (Loa - bóstwo voodoo, które było czczone w Północnej Afryce, a następnie to wyznanie przeniosło się w okolice Karaibów, gdzie zostało przyjęte przez plemiona zamieszkujące wyspy)
Stanowisko: Tropiciel
Hierarchia: Kappa
Charakter: Na co się patrzysz? Coś Ci się we mnie nie podoba? Jestem dla Ciebie za stara, za brzydka, za... zwyczajna...? Nie musisz ze mną rozmawiać. Nie obchodzi mnie, co myślisz o wilku "zwyczajnego" pochodzenia. Co Twoja magiczna rasa dała Ci w życiu? Poczucie własnej wartości? Zapewne było to coś, czego mi brakowało... urodzona bez ziemi, bez szacunku, bez uczuć, nauczyłam się szanować to, co będzie mi dane. I umiem o to walczyć, jeżeli trzeba. I chociaż wpojono mi, że jestem bezwartościowym obiektem bez szans przeżycia, stoję tu przed Tobą. Żyję. Pokazuję kły. Czy kiedykolwiek zdobyłeś coś, co nie było przeznaczone dla Ciebie? Czy odmieniłeś dany Ci los? Nie, ponieważ nie musiałeś. W przeciwieństwie do mnie, czyż nie...? Wiesz, jak zwą mnie w rodzinnych stronach...? "Wieczna buntowniczka". I taka właśnie jestem. Sama wybieram swój los. Pamiętaj o tym.
Zauroczona w: ...
Rodzina: zamieszkują dzikie zakątki karaibskich wysp...
Przyjaciele: a kto by chciał się ze mną przyjaźnić?
Właściciel: James Kidd

wtorek, 6 maja 2014

Halo!!

Ejno, nie podoba mi się to, albo kurwa piszecie, albo wypad! ja mówię poważnie. Ostatnia szansa, kto nie napisze, i wg nie spada na bambus i tyle! Nie będę tego tolerować!!
Mam nadzieję, że moje słowa do was dotrą i ktoś coś zrobi, jak nie to mówi się trudno, wataha upadnie i zniknie. Prosta sprawa!

czwartek, 17 kwietnia 2014

Odchodzi

Aisza odchodzi z watahy z powodów mi nie znanych...

Drogie wilczki

więc tak... w przyszłym tygodniu ( od środy do piątku ) jest mało prawdopodobne, że będę. Dlaczego? Bo mam egzaminy -.- Tak więc prosiłabym o zrozumienie i nie wkurzanie się, gdy czegoś nie wstawię :P

Odchodzi

Snowe odchodzi. Za powód podała brak czasu

Hejka Wilczki ;)

Tak więc, prosto powiem ;)
Ze względu na zmiany w formularzu, proszę wysłać mi je ponownie. Dodatkowo można zmienić swoje informacje ;) Macie wolną rękę ^^
Zostajecie tacy lub przybywacie w owym stylu ^^

środa, 16 kwietnia 2014

Uwaga 2

Tak właściwie... przeprowadzę dość dużo zmian... zniknie kilka kilka zakładek itp...

Uwaga

No więc tak, wita was wasza mało znana adminka ;)
Jednak od dziś się to zmienia ^^
Reszta adminów, postanowiła, że mają dość prowadzenia tego oto, bloga... zrobiło mi się go szkoda, gdyż i ja nad nim dużo pracowałam... zaproponowałam, że mogę być właścicielką tej oto watahy. No... i padło, że będę ^^ Tak więc od dziś, wszystko wysyłacie do: StraconaNaZawsze
( Wilk : Kim, zostaje od dziś moim wilkiem i będzie ona Alphą )

piątek, 28 marca 2014

Od Nye C.D Aiszy

Ruszyliśmy spokojnie za tereny watahy. Za górami przywitało nas lekkie pustkowie, ale nie zważaliśmy na to. Gdy jednak brak cienia zaczął nam dokuczać zastanowiłem się czy to był dobry pomysł.
- Okropnie tu - odezwałem się padając na ziemię - ciekawe czy znajdziemy jakieś zacienione miejsce...
- Według mnie tak, spójrz - zerknąłem we wskazane miejsce i zobaczyłem skrawek lasu.
- Mam nadzieję, że to nie są omamy - uśmiechnąłem się.
- Łatwo się o tym przekonać.
- To co, kto pierwszy?

<Aisza? Sorry za zwłokę >

Odchodzi!

Jade zostaje wyrzucona z watahy. Powodem jest bardzo długi czas niepisania opowiadań

Odchodzi!

Ammi odchodzi z watahy, taka jest decyzja właścicielki!

Hejka!

Mam nadzieję, że moje drobne zmiany stylistyczne nikomu nie przeszkadzają ;)
Chcę tu zrobić jeszcze parę spraw i postawić tę watahę na nogi! ( o ile mi się uda :P )
Mam nadzieję, że mi w tym pomożecie ;)
Wasza Kim <3

Od Kim C.D Clay

Milczenie nie było przyjemne, ale jakoś dało się je znieść, wyjątkowo nawet ja nie miałam ochoty na pogaduchy. Dotarliśmy do mojej jaskini. Stanęłam przed nią.
- Zobaczymy się jeszcze? - zapytałam na odchodne.
- A chcesz?
- A czemu miałabym nie chcieć? - uśmiechnęłam się i pocałowałam basiora w policzek - to do zobaczenia - rzuciłam jeszcze przez ramię wchodząc do jaskini.

<Clay? Sry, że tak późno i takie krótkie :P>

Nowa Wadera!

Amber!

( zdj nie wchodzi, proszę o ponowne wysłanie )

wtorek, 11 marca 2014

Od Clay C.D Kim

- Aha. - odrzekłem nie pewnie.
- Coś nie tak?
- Nie, zimno się zrobiło. - wzdrygnąłem się
- Chcesz iść? - spytała
- Tak. Ruszyliśmy w drogę powrotną.
Całą drogę przebyliśmy w milczeniu.

<Kim?>

sobota, 8 marca 2014

Od Kim C.D Clay

Zamyśliłam się. Nie bardzo rozumiałam pytanie. Zastanowiłam się jeszcze chwile.
- Raczej jestem za partnerstwem

<Clay?>

Od Clay C.D Kim

Nareszcie udało mi się wyznać komuś miłość powiedzieć, że go kocham, że mi się podoba to, było niesamowite uczucie. Kim naprawdę mi się podoba i naprawdę ją kocham.
- Mam pytanie - powiedziałem poważnie
- Słucham.
- Jesteś za związkami no wież za byciu partnerami, czy nie?

<Kim?>

Od Kim C.D Clay

- Ja.. ja - zająkałam się - nie wiem co powiedzieć - spojrzałam w gwiazdy szukając jakiegoś wsparcia, powoli żałowałam, że wygoniłam Koug'a
Chwile milczałam wpatrzona w rękę basiora, która trzymała moją.
- Ja - zaczęłam niepewnie i spojrzałam mu w czy - chyba też mi się podobasz...

<Clay?>

Od Clay C.D Kim

- Tak jesteś piękna..
Przełamałem pierwsze lody teraz nie wstydzę się jej powiedzieć to co chcę.
- Tak masz śliczne białe futro i.. i długo, by tu wymieniać cała jesteś piękna.. I. . . zakochałem się w tobie. - powiedziałem to nie puszczając jej ręki..

< Kim? >

Od Kim C.D Clay

Przez chwile zamarłam. Nie byłam w stanie logicznie myśleć. Spojrzałam na basiora. Poczułam, że jestem zarumieniona. Po chwili dotarło do mnie. Podobam się mu - pomyślałam. Nie mogłam uwierzyć w słowa basiora.
- Na.. na prawdę / - wyjąkałam zdezorientowana

<Clay?>

Od Clay C.D Kim

- Prócz tego, że boli mnie nos tak.
Kim zaśmiała się.
Niebo, było pełne gwiazd.
- Kim ja.. ja..
- Co? - pytała zniecierpliwiona
 - Bo ja.. Ehh..
Spojrzałem w gwiazdy mając nadzieję, że doda mi to otuchy.. chwyciłem Kim za łapę i wydusiłem z siebie.
- Ty.. podobasz mi się..

< Kim? >

Od Kim C.D Clay

Znów poczułam, że się rumienię. Koug wspiął mi się na ramię i zaczął się przyglądać basiorowi. Po chwili dziobnął go w nos.
- Auć!
- Koug! - zrzuciłam ptaka na ziemię - Lepiej wracaj do domu, i nie waż mi się wychodzić puki ci nie pozwolę! - spojrzał na mnie zirytowany po czym odleciał - Przepraszam za niego, nie wiem co w niego wstąpiło, nigdy taki nie był, wszystko w porządku?

<Clay?>

Od Clay C.D kim

- Spoko chyba mnie nie polubił.
- Nie wiem co w niego wstąpiło.
- Kim?
- Co?
- Ehh.. nic.
Znowu nie miałem odwagi jej TO powiedzieć.
- Aha.
- Masz pięknego towarzysza jest prawie tak piękny jak ty.

<Kim?>

Od Kim C.D Clay

Poczułam, że się rumienię, dziękowałam bogu, że mam futro i tego nie widać.
- Dziękuję - odparłam z lekkim uśmiechem
Basior usiadł niedaleko mnie i spojrzał w gwiazdy, również w nie spojrzałam. Na niebie dojrzałam śnieżno białą postać, od razu go poznałam.
- Koug - szepnęłam
Ptak powoli obniżył lot i wylądował przed nami.
- Co to? - zdziwił się
- To jest Koug, jest moim towarzyszem - Koug spojrzał na basiora i dziobnął go w łapę - Koug! - spojrzałam na niego karcąco - Przepraszam za niego, nie wiem co w niego wstąpiło.


<Clay?>

Od Clay C.D Kim

Odszedłem od wpatrzonej w niebo Wadery i pobiegłem w stronę najbliższej Groty.
- Poczekaj tu! - krzyknąłem w biegu.
W Grocie znalazłem grube futro wziąłem je i wróciłem do Kim.
- Proszę - wręczyłem jej futro.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się.
- Nie ma za co. - odwzajemniłem uśmiechem
- Tobie nie jest zimno?
- Nie.
Założyła na siebie furo.
- Pięknie wyglądasz. - westchnąłem

 < Kim? >

Od Kim C.D Clay

Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy, westchnęłam bezgłośnie. Kiedy zapadły kompletne ciemności temperatura gwałtownie spadła. Poczułam jak przechodzą mnie dreszcze. Wiatr dodatkowo pogarszał sprawę. Spojrzałam w niebo, wyglądało wspaniale.
- Zimno ci?- dobiegł mnie głos basiora, przez chwilę o nim zapomniałam
- Trochę - wyznaję niechętnie
- Może wrócimy? - zaproponował
- Nie ma takiej potrzeby, najwyżej zmarznę - uśmiecham się, jednak po chwili stwierdzam, że nie było by głupio wrócić, było jednak po fakcie

<Clay?>

Od Clay C.D Kim

- Chodźmy - odparłem
 Całą drogę przebyliśmy w milczeniu może i lepiej. Doszliśmy na miejsce powiewał lekki wiatr, pachniało morzem, szliśmy, po złocistym piasku. Zrobiło się chłodniej i zachodziło słońce, był to cudowny widok nigdy go nie zapomnę. Nie zachodziła potrzeba, aby się odezwać i powiedzieć "cudownie" Kim tylko spoglądała na mnie pół wzrokiem ja na nią również. W wodzie odbijało się zachodzące słońce. Można, było się tak wpatrywać godzinami.

< Kim ? >

Od Kim C.D Clay

Zerknęłam na basiora. Wyglądał na lekko zmieszanego.
- Coś nie tak?
- Nie... - wyparł się
Zaśmiałam się.
- Wież co?
- Co?
- Chodź na plażę, po zmroku wygląda wspaniale - Uśmiecham się - co ty na to?

<Clay?>

Od Clay C.D Kim

- Tak, tak. - powiedziałem zmieszany 
- To chodź. - pociągnęła mnie w stronę doliny.
Widok, był cudowny.
 - Pięknie. - powiedziałem zachwycony krajobrazem.
- Wiem. - westchnęła
Patrzyliśmy zachwyceni widokiem zachodu słońca.
- Brak mi słów, żeby ten krajobraz opisać.
- Nie trzeba opisywać.. to tylko marne słowa
 - Tak uważasz?
- Tak.
- To jak okazać, że coś jest piękne.
- Gestami.
- Aha.
Chciałem coś powiedzieć, ale brakowało mi odwagi.

< Kim? >

Od Kim C.D Clay

Dotarliśmy do gór szczęścia, przywitał mnie znajomy różowawy krajobraz, uśmiechnęłam się.
- To moje ulubione miejsce - oświadczyłam z uśmiechem
- Tak?
- Nom, często tu przychodzę, tutaj zazwyczaj uczę swoich terminatorów.
- Terminatorów?
- Szczeniaki od pół roku życia do dwóch lat, szkole je a potem idą na stanowiska na które się szkolili - uśmiecham się - Taka jest moja praca, a ty jakie masz stanowisko?
- Zabójcy
- Hehe - uśmiecham się nieco szerzej - To widzimy się i jutro rano na treningu, mam nadzieję, że ostra musztra ci nie przeszkadza- spojrzał na mnie zaskoczony - Jestem też dowódczynią Zabójców - mówię bez cienia dumy - Idziemy dalej? - szybko zmieniam temat

<Clay?>

Od Clay C.D Kim

- Bardzo. - odparłem zawstydzony
- Miło, że dołączyłeś.
- Też się z tego cieszę.
 Kim uśmiechnęła się.
- Przejdziemy się. - zaproponowałem
- Z chęcią.
Zaczęliśmy iść w stronę Gór Szczęścia. Byłem zawstydzony obecnością Wadery.

< Kim? >

Od Kim c.D Clay

Piłam wodę z Wodospadu. Obok mnie pił Clay. Nowy wilk wydał mi się miły, ale to bywają pozory. Po chwili zastanowienia postanowiłam się przywitać.
- Witaj
- Witam - przywitał się miło
- Podoba ci się wataha? - zapytałam i zerknęłam na basiora.

< Clay? Sry, że krótkie >

Od Clay'a

Wczesnym rankiem udałem się na altruistyczny spacer. Po drodze napotkałem się na leśne zwierzęta. Szedłem ścieżką leśną wprost przed siebie nie wiedząc do kąt. Był piękny poranek postanowiłem pójść nad Wodospad. Zmieniłem kierunek trasy. Wolnym tempem doszedłem na miejsce. Rozejrzałem się dookoła nikogo nie było. Nachyliłem się, aby napić się krystalicznie czystej wody. Spojrzałem w lewo obok mnie piła Kim.

< Kim? >

Nowy wilk!

Clay!

Clay_by_Aleu_Light.png (800×600)

sobota, 22 lutego 2014

Nowa Wadera!

Powitajmy Village!


Imię: Village
Ksywa: Vil
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata ( nieśmiertelna )
Rodzaj Wilka: Wilk Zimy i Ciemności
Stanowisko: Opiekunka
Hierarchia: My
Charakter: Stanowcza, nieufna, wredna dla wrogów, szalona, ma poczucie humoru, samotniczka, miła, nie zawsze jest szczera, lubi szczeniaki
Zauroczona w: podkochuje się w Nicku
Rodzina: ma tylko siostrę...
Przyjaciele: poszukuje
Moce: Zmrożenie, zaćmienie, mroźny cień, cieniste spojrzenie
Zmiany:  Wilk ZimyWilk Ciemności
Inne zdjęcia wilka: 
Właściciel: Rejnboł dasz

czwartek, 13 lutego 2014

Odchodzi

Nura Kami odchodzi... taka jest decyzja właściciela

Uwaga!

Wataha pierwszy raz będzie obchodziła jakieś święto xD
Jutro są Walentynki ^^ Z tej okazji urządzam mały Konkurs...
Szczegóły nie długo pojawią się w zakładce Zadania ;)

Od Aiszy C.D Nicko

Spojrzawszy na niego ocknęłam się z namysłu
 -No jasne gdzie ?
 -Gdzie chcesz ?
-Co powiesz na ... łąkę .. ?

<Nicko>

Od Aiszy C.D Nye

Spojrzałam na niego .. i uśmiechniętym się
 -Chodźmy dalej -powiedziałam
 -Oki ..
-Głupio by tak stać w miejscu -usmiechnęłam się

<Nye,sory brak weny i czasu>

środa, 12 lutego 2014

Wygnanie

Lyka zostaje wygnana. Powód - nie pisała... zbyt długo nie pisała

Odchodzi

Kastiel opuszcza tereny watahy, taka była decyzja właściciela

Od Nicko C.D Aiszy

- No właśnie... zawsze gdy jest coś nie tak powtarzam sobie : Takie życie - uśmiechnąłem się - nie chciałabyś przerwać myślenia i się ze mną przejść?
Rozejrzałem się po okolicach, słońce jeszcze nie było za wysoko.
Spojrzałem na waderę
- No to jak? Przejdziemy się? - zapytałem ponownie

<Aisza?>

Od Ammi C.D Jade

- Osattnio jak się widziałyśmy to chyba też ci się wszystko waliło ? - zaśmiałam się lekko - U mnie? Hm... nie najgorzej... ale... jakoś tak mi smutno - za pyska zniknął mi mój figlarny uśmieszek

<Jade?>

Od Nye C.D Aiszy

- Nom.. racja... dość ładnie - uśmiechnąłem się do wadery - idziemy w głąb za tereny, czy będziemy na pograniczach?
Spojrzałem na waderę wyczekująco

<Aisza? Sorry, że takie krótkie... )

Uwaga

W związku z drobnymi zmianami w formularzu proszę o wysłanie mi nowych ( a za tym idzie to, że można zmienić niektóre dane... nie hierarchie i stanowisko, reszta może się zmienić )

Uwaga Spis!

No dobra.. widzę, że znowu muszę ganiać ludzi do roboty!
Wiem, sam rzadko piszę.. ale co ja mogę skoro mi nie odpisują!?
Ludzie co to jest? W zeszłym miesiącu były tylko dwa opowiadania... coś mi się zdaje, że tylko dwóm osobom zależy na tej watasze ( Nie liczę Aplh )
Więc proszę... oto spis wilków które muszą coś napisać ( tym razem nie jestem pobłażliwy... nie napiszesz w czasie, wyrzucam i koniec kropka! ):
- Kim
- Ammi
- Aisza
- Lyka
- Nura Kami
- Nyeusi
- Danger
- Kastiel
Te wilki mają pięć dni na napisanie czegokolwiek

Od Scourge C.D Snowe

- Jasne - powiedziałam cicho i się uśmiechnęłam
- Ciesze się ! - odwzajemniła uśmiech Snowe
Poszłyśmy się przejść po terenach watahy. Rozmowa w pewnym momencie " zgasła "
 - Snowe opowiesz mi coś o sobie ? - zapytałam się jej

( Snowe ? sorry że tak późno brak czasu :< )

wtorek, 21 stycznia 2014

Od Snowe C.D Scourge

- Jestem Scourge, a ty? - doszedł mnie z tyłu już poznany mi głos
- Snowe, już raz się spotkałyśmy - uśmiechnęłam się
- Kiedy? - zdziwiła się wadera
- No, w wigilię, dałam ci prezent, ale nie ważne, czemu za mną szłaś? - zainteresowałam się
- Bo chciałam zagadać
- Rozumiem, miło - uśmiechnęłam się - ostatnio nikt ze mną nie chciał gadać.
- Czemu?
- Nie wiem, ostatnio wszyscy jacyś tacy zabiegani - ruszyłam trochę na przud - no cóż, jak to mówią, życie. Chcesz się ze mną przejść?

<Scourge?>

Od Scourge

Chodząc po terenach watahy zauważyłam przechodzącego obok wilka. Postanowiłam zagadać. Nagle owa postać zniknęła mi z oczu. Postanowiłam za nią pójść, i kiedy już ją dogoniłam przedstawiłam się
- Jestem Scourge a ty ?

 ( Dokończy ktoś ? ;d )