Village zjawiła się punktualnie. Zaledwie usadowiłem się na trawie ujrzałem waderę. Poczułem wielką ulgę. Bałem się że się nie zjawi. Gdy podeszła bliżej przywitałem ją i ponownie zaprosiłem na przechadzkę po lesie. Gawędziliśmy sobie cicho spacerując tu i tam. Nagle usłyszałem szelest gałęzi. Między krzakami mignął mi kawałek futra. Wilczego futra.
-Tam ktoś jest – szepnąłem do Village.
Pokiwała głową i oboje wbiliśmy wzrok w krzaki. Gałązki znów zaszeleściły i z zarośli wyskoczył wilk.
<Village? Kto to był?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz