piątek, 25 lipca 2014

Od Alsoomse C.D Nyeusi'ego

Po rozmowie z Aresem i informacji o jego odejściu czułam się przygnębiona. Przypomniało mi to czasy, kiedy tkwiłam zamknięta w ciasnej klatce, a jedynym towarzyszem mojego istnienia był zimny, północny wiatr przenikający aż do kości. Chociaż tylko on utwierdzał nas w przekonaniu, że nadal żyjemy, tylko on potrafił zesłać na nas lodowaty sen... Moi bracia odchodzili, byśmy już nigdy nie mogli zetknąć się chłodnymi, wilgotnymi nosami wystającymi spomiędzy krat...
Smutna i zamyślona, powlekłam się na plażę. Delikatna bryza poruszała soczysto zielonymi liśćmi palm, subtelnie szeleszczących nad moją głową. Westchnęłam głęboko, wspominając moją rodzinę... prawdziwą rodzinę. Mieszkającą gdzieś tam, daleko, na karaibskiej wyspie. Kiedyś czułam, że właśnie tam jest moje miejsce. Odnalazłam partnera. Miałam szczenięta. Wszystko przepadło... nieuchronny los gnał za mną dniami i nocami, zaprzepaszczając wszystko, co osiągałam. Zupełnie jakby Przeznaczenie śmiało mi się w twarz za próbę oszukania go. Dlaczego, dlaczego?!
Wtem usłyszałam czyjeś kroki. Oderwałam wzrok od niebieskiego horyzontu zlewającego się z lazurowym oceanem. Musiałam kilkakrotnie zamrugać, by ponownie złapać ostrość widzenia.
- Witaj - mruknął basior i usiadł kawałek dalej ode mnie. Zastanowiło mnie to, ale nie wnikałam w zachowania innych wilków.
- Cześć... - odpowiedziałam ostrożnie, przyglądając się nieznajomemu. Już go widziałam, ale ze sporej odległości i przelotnie. - Pozostałeś w watasze?
- Tak - odpowiedział pewnie i omiótł las za nami spojrzeniem, jak gdyby czegoś tam szukał. - I nie zamierzam odejść.
- I ja również - rzekłam cicho, chociaż zastanawiało mnie, czy życie pozwoli mi tutaj pozostać.
- Jesteś pewna? Długo cię nie widziałem - zasugerował, spoglądając na mnie ukradkiem.
- Po prostu nie czułam się najlepiej, ja... - zawiesiłam głos, myśląc czy w ogóle powinnam zaczynać ten temat. - Męczą mnie wspomnienia. To wszystko.
Położyłam się na piasku i wciągnęłam głęboko powietrze, pozwalając drobnym falom obmywać moje łapy. Parsknęłam, gdy jedna z nich zmoczyła mój nos.
- Uważaj, jeszcze się zakrztusisz - westchnął basior, a gdzieś w jego głosie usłyszałam nutę rozbawienia. No tak, to musiało wyglądać śmiesznie.
- Nie martw się, pływałam po dużo głębszych wodach... a tak poza tym, jak ci na imię?
- Nyeusi. Ty jesteś Alsoomse, prawda?
- Owszem - przytaknęłam, zaskoczona, że ktoś zna moje imię, a ja jego nie. Ponownie ułożyłam pysk między łapami. - Piękne miejsce, nieprawdaż?

<Nyeusi?>

Od Nyeusi'ego

Spacerowałem po terenach przyglądając się roślinom. Lato nie było moją ulubioną porą roku...
Skierowałem się na księżycową plażę. Miejsce paradoksalne. Kojarzyło mi się z rodzicami.
Skrzywiłem na samą myśl o nich... a przynajmniej o ojcu.
Usłyszałem coś za sobą. Kiedy się odwróciłem nikogo nie zauważyłem. "Mam już chyba omamy słuchowe" pomyślałem. Od dawien dawna nie widziałem żywej duszy. Czułem się samotnie. Tylko ja, Kim... niby były jeszcze dwa wilki, ale gdzieś je wcięło. Kim opowiadała mi o nowej, której nie widziałem ani razu od czasu takowej informacji.
Zacząłem powoli się przechadzać po plaży. Na skraju zobaczyłem jakąś waderę. Wcześniej jej nie widziałem więc wywnioskowałem iż jest to Alsoomse.
Podszedłem do niej nie pewnie i usiadłem jakiś kawałek od niej.
- Witaj - mruknąłem. Wadera spojrzała na mnie lekko zaskoczona.

<Alsoomse?>

Ares

Ares odchodzi z watahy, taka jest decyzja właściciela -.- ehh... ludzie załamujecie mnie po prostu!!

poniedziałek, 14 lipca 2014

Od Ares'a c.d. Alsoomse

Prowadziła mnie, nie była zbyt miła. Przynajmniej nie okazywała dobrej cechy. Zaprowadziła mnie do alfy.
- Cześć. Jestem Ares.
- Cześć. Jestem Kim. Jestem alfą.
- Tak wiem i mam pytanie: Czy mogę dołączyć do watahy? - Spytałem niepewnie.
- A opowiedz mi swoją historię.
Opowiedziałem wszystko od początku.
- Oh. Bardzo mi przykro. - Powiedziała Kim.
- Nie musisz tak mówić, to jest tylko głupie gadanie, "Wszystko będzie dobrze" albo "Przykro mi" czy "Współczuję Ci". - Powiedziałem lekko zdenerwowany.
- Ok, przepraszam. Ale przyjmę Cię do watahy. Twoje stanowisko to wojownik. - Wyszła i powiedziała coś do Alsoomse. - Idź za nią pokaże Ci co masz robić.

<Alsoomse?>

Od Alsoomse C.D Ares'a

Zerknęłam na niego, wyrwana z własnych rozmyślań. Wyglądał, jakby był... smutny, przygnębiony. Nie przypominał mi nikogo z Północy. Tam żaden wilk nie okazywał uczuć. Wszyscy nauczeni zostali żyć w zupełnej pustce, pośród chłodu i śniegu, za kratami ciasnych klatek. Nie mieliśmy żadnych celów, nie mieliśmy aspiracji, nie marzyliśmy o niczym - bo jak można czegoś chcieć, gdy nie zna się żadnego innego życia? Gdy Wysokie Istoty ze spiczastymi uszami i bladą skórą nas uratowały, poznaliśmy inny świat. Coś abstrakcyjnego, niesamowitego. I pociągającego. To dlatego uciekłam, dlatego dołączyłam do watahy. Próbowałam odnaleźć samą siebie.
- W zasadzie, to sama jestem tu od niedawna - mruknęłam niepewnie. - Ale widziałam już Alphę. Chyba mogę Ci pomóc.
- Byłbym wdzięczny - rzekł podobnym tonem i ruszył w ślad za mną.
Szliśmy powoli, w ciszy. Nie wiedziałam, o czym mogłabym rozmawiać z innym wilkiem. To było dosyć niezręczne. Próbowałam znaleźć jakiś temat do rozmowy, ale bałam się odezwać pierwsza. Basior raz za czas zerkał w moją stronę, na co odwracałam wzrok. Chciałabym, żeby było inaczej, ale przeszłość nadal trawiła moje uczucia zbyt boleśnie...
W końcu znaleźliśmy Alphę. Ares podszedł do niej, by o czymś porozmawiać. Usiadłam nieopodal i czekałam na niego, próbując znaleźć jakiekolwiek słowa.

<Ares?>

Od Ares'a

Nagle zobaczyłem ogień, całe moje stado spało, próbowałem ich obudzić, ale mi się nie udało. Wszyscy zginęli. Do końca życia sobie to wypominam.
Chodziłem sobie samotnie po polanach, lasach, łąkach….
Nie wiedziałem, co zrobić, byłem mały miałem 5 miesięcy.
Włóczyłem się tam chyba z 2 lata, aż w końcu znalazłem Franka – mojego nauczyciela ognia.
To z nim przeżyłem następne 4 lata no i jak wszyscy moi bliscy – zmarł.
Chodzę i szukam nowej watahy do dzisiaj. Ale pewnego dnia, zauważyłem innego wilka.
Podszedłem do niego, właściwie do niej. Nazywała się Alsoomse. Spytałem ją czy mnie może zaprowadzić do Alphy.

<Aloomse?>

Ares


Imię: Ares
Płeć: Basior
Wiek: 5 lat (nieśmiertelny)
Rodzaj Wilka: Krwi i ognia
Stanowisko: Wojownik
Hierarchia: Delta (wojownik)
Charakter: Typ samotnika, zabawny, mądry, bardzo bardzo szybki, opiekuńczy, cicho się skrada, silny, wojowniczy, porywczy, żywiołowy, lubi spać i biegać, nie lubi rozmawiać o swojej rodzinie, przebiegły, typ samotnika, ale nie pogardzi jakąś waderą,lubi pracować, miły, uczciwy, odważny, waleczny,
Zauroczona w: szuka
Rodzina: nie ma (spłonęła)
Przyjaciele: nie ma (szuka)
Właściciel: Magdalena299